Nie grajcie jak strażacy krzyczał czasami kapelmistrz w orkiestrze z podstawówki. Chodziło o to że za głośno wszyscy grali, tak już jest,że głośno łatwiej niż cicho. Tak o tych strażakach często słyszeliśmy wtedy, ale w sumie nie pamiętam czy słyszałem wtedy jakąś orkiestrę strażacką. Chyba nie, a nawet jak słyszałem gdzieś w tle na jakimś przeglądzie, czy festiwalu to nie wsłuchiwałem się aż tak bardzo wtedy w tą muzykę. Może dlatego ,że strażacy grali. No bo jak ktoś powtarza bez przerwy, w sumie to nie jakas przypadkowa osoba , ale autorytet- kapelmistrz,że strażacy to grają beznadziejnie i wogóle wszystko co najgorsze, to normalne ,że się nie wsłuchiwał nikt. Tyle że pewnie większość tych orkiestr to grała sobie tak po strażacku, może nie większość, ale dużo. Tak naprawdę można coś powiedzieć na jakiś temat kiedy jest się w środku. Z boku nie wszystko widać i słychać. Teraz gram w takiej orkiestrze strażackiej. Nie gramy jak strażacy w ogóle. Też nie mogę tak za dużo powiedzieć jak gramy, bo tu znowu jest też trochę tak ,że żeby usłyszeć to trzeba z boku stanąć. To takie trochę bez sensu, żeby cos powiedzieć trzeba być w środku, a żeby usłyszeć trzeba stać z boku. Chociaż w sumie to nie jest wcale bez sensu. Pewne jest że trzeba się tym zainteresować ,żeby coś wogole wiedzieć o tym. No więc ja się zainteresowałem i mogę coś powiedzieć. Rozglądałem się tak też trochę w necie, w sumie to w okolicy najwięcej jest orkiestr strażackich właśnie. Ale do tej orkiestry w której gram trafiłem przypadkiem. Gdyby koleżanka grająca na trąbce grała w tej orkiestrze wcześniej i na jakiejś focie była, to trafił bym do tej orkiestry już wcześniej. Najważniejsza jest osoba kapelmistrza w takiej orkiestrze. Tutaj jest odpowiednia osoba, pełna profeska. Takie podejście udziela się innym ludziom i chce się na te próby jeździć. Kościelne kawałki to są już na poziomie nie wzbudzającym zastrzeżeń. Można posłuchać, ale trzeba trochę się nagrać tego samego w kółko. W takich profesjonalnych zespołach, orkiestrach to też chyba tak wygląda. Gra się coś bez przerwy , aż zacznie wychodzić jak trzeba. Potrzebna tylko osoba która te powtórki zarządza i reszta ludzi którzy się podporządkują i grają bez marudzenia to samo. Po jakimś czasie są efekty. Jaki to czas to już zależy od zaangażowania i takiej ogólnej dyscypliny. Kiedyś na rybach policzyliśmy wędkogodziny. Ilość wędek razy ilość godzin spędzonych nad wodą i wyszło nam że na złowienie jednego sandacza potrzebne było kilkadziesiąt wędkogodzin hahah. W orkiestrze jest tak samo im więcej godzin coś się będzie grało tym lepszy będzie efekt. Tutaj to będą trąbko, saksofono, tubo, itd- godziny. Chodzi o to że mało tych godzin, jedna próba w tygodniu i jeszcze nie wszyscy są , a i tak niektóre rzeczy fajnie brzmią. W sumie to się nie dziwię ,że nie przychodzą ludzie zawsze, takie czasy. Zagonieni wszyscy, mnie też w sumie tak naprawdę to nie stać na to. Nie powinienem się takimi rzeczami zajmować tylko raczej jakąś dodatkową robotę sobie znaleźć, tylko że ja lubie to robić. Jest grupa ludzi którzy też chcą grać i gramy. Szkoda że tak ludzie do tych strażackich orkiestr podchodzą , ale to już tak jest- stereotyp taki. Nic się nie poradzi na to i w sumie to nie trzeba nic radzić. Trzeba się skupić na graniu i nie będą gadać źle ci którzy posłuchają. A zdanie tych którzy nie będą słuchać nie ma znaczenia. To też takie indywidualne podejście każdego jest ważne. Od jakiegoś czasu zauważyłem ,że nawet mniej jakoś alkoholu ludzie piją. Ja też już nawet piwa nie piję od dłuższego czasu. Profesjonalne podejście hahahah. Inne używki też odstawione. Teraz jeszcze przydało by się trochę profesjonalnego sprzętu. Porządne instrumenty, ustniki, bajery różne. Tyle że to już bariera finansowa trudna do przeskoczenia. Zawsze był z tym problem , w tych minionych czasach za tzw. komuny też. W podstawówce instrumenty to była tragedia, kupa złomu. Teraz jest lepiej ,ale żeby tak naprawdę wymagać od ludzi to trzeba najpierw takie minimum zapewnić. Tyle że poza ludźmi z tej orkiestry, kapelmistrzem to chyba nikomu więcej nie zależy na tym. Finansowana jest ta działalność z miejskiej kasy i pewnie traktowane te wydatki są jak zło konieczne. Podobnie jak w Polskim Związku Wędkarskim, gdzie ludzie którzy mieli wpływ na rozdzielanie kasy, wszystkie inicjatywy traktowali jak takie właśnie niepotrzebne wariactwa jakieś. To wszystko przez biedę jest tak naprawdę. Tu wszyscy są biedni, a to że jakiś lokalny polityk ,czy urzędnik ma drogie auto niczego nie zmienia, bo on też jest biedny w porównaniu z politykiem czy urzędnikiem tego samego szczebla z Niemiec , czy Angli, czy obojętnie jakiego miejsca w starej Unii europejskiej. Ludzie też kasy nie mają. Jakbym zarabiał tyle ile taki Anglik, czy Niemiec to kupiłbym sobie dobrą trąbkę i co by mnie obchodził jakiś tam dyrektor, burmistrz, czy niewiadomo kto. Nie wiem tylko po co gadają jacyś ludzie o tym ,że coś tam zrobią , dadzą kasę, kupią to czy tamto. Może zaklinają rzeczywistość, ja w sumie też tak czasami robię . Coś sobie planuję, jakieś zakupy, albo wyjazdy, ale tak naprawdę jeszcze w sferze planów wiem ,że nic z nich nie będzie. Ale chociaż przez jakiś czas coś mam, to co bym chciał, to w większości przypadków to takie są sprawy niematerialne nawet, te moje marzenia i plany. Może burmistrz kiedy obiecywał ,że kupi nową tubę dla orkiestry, też chciał tak zrobić, ale później na inne cele ta kasa się bardziej okazała potrzebna. Impreza z okazji jubileuszu miasta była okazała, kosztować musiało wszystko niemało, na tubę zabrakło poprostu. Co tam jakaś orkiestra strażacka, jak za tą kasę można było się ogrzać w blasku gwiazd znanych w całym kraju. Fotę sobie zrobić z muzykami Dżemu i innymi. Tak to już jest. To jest przez biedę, ale też przez brak szacunku do ludzi. Często się spotykam z tym że ludzie nie są traktowani równo. Ja każdego szanuję , każdemu współczuję i każdemu chciałbym pomóc jeżeli tej pomocy potrzebuje. Nie ma dla mnie znaczenia jakie ten człowiek ma wykształcenie, jak jest ubrany, jakim jeździ autem. Większość ludzi , może nie większość, ale dużo sznuje tylko tych od których może coś sam dostać. Jest coś do ugrania to gra, a jak nie ma żadnych widoków to przechodzą obok i nie tracą czasu i energii. Tak to wygląda moim zdaniem. Tyle że nie wiem czy można mieć pretensje do tych ludzi, oni są po prostu sprytni, mądrzy, radzą sobie w życiu. Wiedzą do kogo się uśmiechać, z kim sobie fote zrobić, tu się komuś coś załatwi, ktoś się odwdzięczy w jakiś inny sposób i tak się kręci wszystko. Strażacka orkiestra nic nie załatwi, zdjęć sobie nie będą chcieli robić, sponsorów żadnych, ani telewizji nie przyciągnie. Trzeba grać na tym co jest, ale tej tuby to szkoda bo tubiści to są profesjonalni i instrumenty powinni mieć porządne, ale kasa ju pewnie wydana na fajerwerki i inne bajery dla gwiazd z górnej półki. Ja osobiście do czasu wywiązania się burmistrza z obietnicy zakupienia instrumentu, bojkotuje wszystkie imprezy na których ten kolo się będzie pojawiał, albo które będą przez jego urząd organizowane. No a jak jednak ten instrument kupi to odszczekam to co napisałem. Przepłynę na wyspę i tam uroczyście odszczekam, to będzie trudne bo nie umiem pływać, ale jakoś przepłynę. Na materacu hahah. Nie będzie potrzeby bo nie będzie żadnych instrumentów, na pewno takich drogich jak taka tuba na przykład. Co się dziwić burmistrzowi, wszędzie wszyscy wszystkich chcą wyrolować. Już mnie to przestało nawet dziwić, dziwie się jak mnie ktoś nie chce w ch...zrobić.