Najnowsze wpisy, strona 2


cze 19 2014 ORKIESTRA STRAŻACKA
Komentarze: 0

Nie grajcie jak strażacy krzyczał czasami kapelmistrz w orkiestrze z podstawówki. Chodziło o to że za głośno wszyscy grali, tak już jest,że głośno łatwiej niż cicho. Tak o tych strażakach często słyszeliśmy wtedy, ale w sumie nie pamiętam czy słyszałem wtedy jakąś orkiestrę strażacką. Chyba nie, a nawet jak słyszałem gdzieś w tle na jakimś przeglądzie, czy festiwalu to nie wsłuchiwałem się aż tak bardzo wtedy w tą muzykę. Może dlatego ,że strażacy grali. No bo jak ktoś powtarza bez przerwy, w sumie to nie jakas przypadkowa osoba , ale autorytet- kapelmistrz,że strażacy to grają beznadziejnie i wogóle wszystko co najgorsze, to normalne ,że się nie wsłuchiwał nikt. Tyle że pewnie większość tych orkiestr to grała sobie tak po strażacku, może nie większość, ale dużo. Tak naprawdę można coś powiedzieć na jakiś temat kiedy jest się w środku. Z boku nie wszystko widać i słychać. Teraz gram w takiej orkiestrze strażackiej. Nie gramy jak strażacy w ogóle. Też nie mogę tak za dużo powiedzieć jak gramy, bo tu znowu jest też trochę tak ,że żeby usłyszeć to trzeba z boku stanąć. To takie trochę bez sensu, żeby cos powiedzieć trzeba być w środku, a żeby usłyszeć trzeba stać z boku. Chociaż w sumie to nie jest wcale bez sensu. Pewne jest że trzeba się tym zainteresować ,żeby coś wogole wiedzieć o tym. No więc ja się zainteresowałem i mogę coś powiedzieć. Rozglądałem się tak też trochę w necie, w sumie to w okolicy najwięcej jest orkiestr strażackich właśnie. Ale do tej orkiestry w której gram trafiłem przypadkiem. Gdyby koleżanka grająca na trąbce grała w tej orkiestrze wcześniej i na jakiejś focie była, to trafił bym do tej orkiestry już wcześniej. Najważniejsza jest osoba kapelmistrza w takiej orkiestrze. Tutaj jest odpowiednia osoba, pełna profeska. Takie podejście udziela się innym ludziom i chce się na te próby jeździć. Kościelne kawałki to są już na poziomie nie wzbudzającym zastrzeżeń. Można posłuchać, ale trzeba trochę się nagrać tego samego w kółko. W takich profesjonalnych zespołach, orkiestrach to też chyba tak wygląda. Gra się coś bez przerwy , aż zacznie wychodzić jak trzeba. Potrzebna tylko osoba która te powtórki zarządza i reszta ludzi którzy się podporządkują i grają bez marudzenia to samo. Po jakimś czasie są efekty. Jaki to czas to już zależy od zaangażowania i takiej ogólnej dyscypliny. Kiedyś na rybach policzyliśmy wędkogodziny. Ilość wędek razy ilość godzin spędzonych nad wodą i wyszło nam że na złowienie jednego sandacza potrzebne było kilkadziesiąt wędkogodzin hahah. W orkiestrze jest tak samo im więcej godzin coś się będzie grało tym lepszy będzie efekt. Tutaj to będą trąbko, saksofono, tubo, itd- godziny. Chodzi o to że mało tych godzin, jedna próba w tygodniu i jeszcze nie wszyscy są , a i tak niektóre rzeczy fajnie brzmią. W sumie to się nie dziwię ,że nie przychodzą ludzie zawsze, takie czasy. Zagonieni wszyscy, mnie też w sumie tak naprawdę to nie stać na to. Nie powinienem się takimi rzeczami zajmować tylko raczej jakąś dodatkową robotę sobie znaleźć, tylko że ja lubie to robić. Jest grupa ludzi którzy też chcą grać i gramy. Szkoda że tak ludzie do tych strażackich orkiestr podchodzą , ale to już tak jest- stereotyp taki. Nic się nie poradzi na to i w sumie to nie trzeba nic radzić. Trzeba się skupić na graniu i nie będą gadać źle ci którzy posłuchają. A zdanie tych którzy nie będą słuchać nie ma znaczenia. To też takie indywidualne podejście każdego jest ważne. Od jakiegoś czasu zauważyłem ,że nawet mniej jakoś alkoholu ludzie piją. Ja też już nawet piwa nie piję od dłuższego czasu. Profesjonalne podejście hahahah. Inne używki też odstawione. Teraz jeszcze przydało by się trochę profesjonalnego sprzętu. Porządne instrumenty, ustniki, bajery różne. Tyle że to już bariera finansowa trudna do przeskoczenia. Zawsze był z tym problem , w tych minionych czasach za tzw. komuny też. W podstawówce instrumenty to była tragedia, kupa złomu. Teraz jest lepiej ,ale żeby tak naprawdę wymagać od ludzi to trzeba najpierw takie minimum zapewnić. Tyle że poza ludźmi z tej orkiestry, kapelmistrzem to chyba nikomu więcej nie zależy na tym. Finansowana jest ta działalność z miejskiej kasy i pewnie traktowane te wydatki są jak zło konieczne. Podobnie jak w Polskim Związku Wędkarskim, gdzie ludzie którzy mieli wpływ na rozdzielanie kasy, wszystkie inicjatywy traktowali jak takie właśnie niepotrzebne wariactwa jakieś. To wszystko przez biedę jest tak naprawdę. Tu wszyscy są biedni, a to że jakiś lokalny polityk ,czy urzędnik ma drogie auto niczego nie zmienia, bo on też jest biedny w porównaniu z politykiem czy urzędnikiem tego samego szczebla z Niemiec , czy Angli, czy obojętnie jakiego miejsca w starej Unii europejskiej. Ludzie też kasy nie mają. Jakbym zarabiał tyle ile taki Anglik, czy Niemiec to kupiłbym sobie dobrą trąbkę i co by mnie obchodził jakiś tam dyrektor, burmistrz, czy niewiadomo kto. Nie wiem tylko po co gadają jacyś ludzie o tym ,że coś tam zrobią , dadzą kasę, kupią to czy tamto. Może zaklinają rzeczywistość, ja w sumie też tak czasami robię . Coś sobie planuję, jakieś zakupy, albo wyjazdy, ale tak naprawdę jeszcze w sferze planów wiem ,że nic z nich nie będzie. Ale chociaż przez jakiś czas coś mam, to co bym chciał, to w większości przypadków to takie są sprawy niematerialne nawet, te moje marzenia i plany. Może burmistrz kiedy obiecywał ,że kupi nową tubę dla orkiestry, też chciał tak zrobić, ale później na inne cele ta kasa się bardziej okazała potrzebna. Impreza z okazji jubileuszu miasta była okazała, kosztować musiało wszystko niemało, na tubę zabrakło poprostu. Co tam jakaś orkiestra strażacka, jak za tą kasę można było się ogrzać w blasku gwiazd znanych w całym kraju. Fotę sobie zrobić z muzykami Dżemu i innymi. Tak to już jest. To jest przez biedę, ale też przez brak szacunku do ludzi. Często się spotykam z tym że ludzie nie są traktowani równo. Ja każdego szanuję , każdemu współczuję i każdemu chciałbym pomóc jeżeli tej pomocy potrzebuje. Nie ma dla mnie znaczenia jakie ten człowiek ma wykształcenie, jak jest ubrany, jakim jeździ autem. Większość ludzi , może nie większość, ale dużo sznuje tylko tych od których może coś sam dostać. Jest coś do ugrania to gra, a jak nie ma żadnych widoków to przechodzą obok i nie tracą czasu i energii. Tak to wygląda moim zdaniem. Tyle że nie wiem czy można mieć pretensje do tych ludzi, oni są po prostu sprytni, mądrzy, radzą sobie w życiu. Wiedzą do kogo się uśmiechać, z kim sobie fote zrobić, tu się komuś coś załatwi, ktoś się odwdzięczy w jakiś inny sposób i tak się kręci wszystko. Strażacka orkiestra nic nie załatwi, zdjęć sobie nie będą chcieli robić, sponsorów żadnych, ani telewizji nie przyciągnie. Trzeba grać na tym co jest, ale tej tuby to szkoda bo tubiści to są profesjonalni  i instrumenty powinni mieć porządne, ale kasa ju pewnie wydana na fajerwerki i inne bajery dla gwiazd z górnej półki. Ja osobiście do czasu wywiązania się burmistrza z obietnicy zakupienia instrumentu, bojkotuje wszystkie imprezy na których ten kolo się będzie pojawiał, albo które będą przez jego urząd organizowane. No a jak jednak ten instrument kupi to odszczekam to co napisałem. Przepłynę na wyspę i tam uroczyście odszczekam, to będzie trudne bo nie umiem pływać, ale jakoś przepłynę. Na materacu hahah. Nie będzie potrzeby bo nie będzie żadnych instrumentów, na pewno takich drogich jak taka tuba na przykład. Co się dziwić burmistrzowi, wszędzie wszyscy wszystkich chcą wyrolować. Już mnie to przestało nawet dziwić, dziwie się jak  mnie ktoś nie chce w ch...zrobić. 

88888888 : :
cze 16 2014 TAK OGÓLNIE
Komentarze: 0

Byłem na zajebiaszczym koncercie wczoraj. Kultowy zespół, bez lipy żadnej- Dżem i niewiele zabrakło żebym grał wcześniej na tej samej scenie. No ale w końcu przed sceną graliśmy, ale tak naprawdę to nie ma znaczenia gdzie się gra. Dżem też kiedyś pewnie w różnych miejscach grał. I inni wielcy muzyki i tacy którzy wielkimi nigdy nie zostali . Sportowcy też zaczynają od biegania po podwórku, a dopiero później nieliczni na największych halach, arenach ,stadionach występują. Ważne żeby coś robić, bo jest wtedy szansa, że się na te największe areny, stadiony , hale trafi. Ja to już nie, mnie wystarczy jak sobie cokolwiek pogram i gdziekolwiek. Dzień wcześniej byłem na koncercie syna w szkole takiej prywatnej muzycznej. Dużo dzieciaków grało, dorośli też, ale nie słyszałem. Te dzieciaki mogą wszystko tylko trzeba im pomagać. Dorośli pewnie karier już nie zrobią, a może się trafi tam jakiś talent taki wielki i wypłynie na szerokie wody. Nie wiadomo w sumie. Ja teraz muzykę traktuję jak takie lekarstwo na wszystko w sumie. Na samotność , beznadzieję , taką ogólną chałę, kaszanę hahaha , lipę, chujnie, dolinę, różnie ludzie nazywają takie stany. Jak sobie gram na czymś , albo słucham muzyki, coś tam sobie śpiewam , nucę -to nie myślę o tym wszystkim. Po co mam myśleć i tak nic nie wymyślę raczej. Mógłby ktoś powiedzieć- a jak będziesz grał, albo słuchał to coś wygrasz, albo wysłuchasz? hahah No pewnie nie. Ale też pracuję. Ta robota by mnie wkurzała mocno, jakbym nie słuchał tam muzyki. To byłby stracony czas. Mam jeszcze syna, ale też mi się zajebiaszczo układa to wszysko. Pojechałem do dziecka na koncert, a on się mnie pyta- co ty tu robisz. Tak się ucieszył ,że aż do góry skakał. HAHAH. Nie ma się co czarować, jakby mnie tam wcale nie było to nic by to nie zmieniło dla niego. Widać już tak musi być. Już nawet się tym nie martwię. Nie spadło to na mnie jak grom z jasnego nieba. Kilka lat miałem ,żeby się do tego przyzwyczaić. Taki los samotnych, niedzielnych ojców. Jeszcze do tego w polskiej rzeczywistości. Żebym miał trochę więcej kasy to może inaczej jakoś by to wyglądało. Jakieś ciekawe zajęcia po szkole może były by ciekawsze od komputera, konsoli. A może nie. Może jest tak ,jak powiedział mi kiedyś jeden koleżka ,że jakiś obcy facet mi syna wychowywał i niewielki miałem wpływ na niego. Niby w weekendy się z dzieckiem widziałem, ale jak ze dwa tyodnie się z nim nie widzę to jest delikatnie mówiąc troche dziwnie. Ogólnie to jest to też efekt różnych takich gierek, w których biorą udział wszyscy dookoła. Praktycznie całe otoczenie syna. Jaja sobie jakieś robicie ludzie, a dziecko ma mnie za debila z którego sobie żarty można robić. W robocie też jakieś scenki odgrywali całą zimę prawie, a teraz zdziwiony jeden oszołom ,że przestał istniec dla mnie. Może jeszcze się zastanawia dlaczego? Bo jaja sobie ze mnie robił, a teraz ja sobie robie z niego. Kumple wędkarze też sobie żartowali  też nie ma ich. Wszystko ma jakieś granice. No spoko, można tam wkręcić kogoś , pośmiać się i już. Wesoło było, nawet bym się z nimi pośmiał. Ale jak oni tak chcą wiecznie, to ja się z nimi śmiał nie będę. Zresztą i tak nie mam ochoty, ani kasy na jeżdżenie na zawody, a na ryby mogę sobie sam pojechać. Działalność w jakimś kole wędkarskim też mnie nie interesuje. Strata czasu. Ogólnie to ta cała lipa jest przez podejście ludzi do wszystkiego. Jakieś dziwne to podejście. Tzn. z punktu widzenia tych ludzi to może być zupełnie normalne podejście, ale z mojego punktu widzenia jest dziwne. Jakiś przykład muszę podać, żeby nie było że sobie coś wymyślam. Ogólnie to wszystko zacxzęło się od pisania bloga kilka lat temu. Ci ludzie wszyscy chyba myślą ,że to mnie stresuje w jakiś sposób, albo że ja się nie wiem -wstydze tego co tam pisałem. Napisałem to co chciałem i wcale o tym nie myślę, a tu jakieś cytaty, albo uśmiechy i porozumiewawcze spojrzenia jakby niewiadomo co tam było napisane. Czuję się trochę jak jakiś oszołom na którego patrzą ci ludzie i myślą- hahah on nie wie ,że my czytaliśmy. Wiem i nie ma to żadnego znaczenia dla mnie. Ani mnie to nie stresuje , ani nie wkurza. Nudne już jest generalnie. Teraz to mam czasami wrażenie ,że ludzie mnie obserwują cały czas. Gdzieś tam czytają coś o mnie. Patrzą tak czasami jakoś dziwnie. Czasami z uśmiechem , ale i z jakimś politowaniem też hahaha. Ciekawe co by o nich można napisać. I jakby wtedy na nich ludzie patrzyli. Generalnie to nie lubię fałszywych ludzi. Chyba każdy jest trochę fałszywy, ja też pewnie. No nie można przecież tak walić prosto z mostu każdemu, to by było przegięcie, ale mnie chodzi o takie zachowania- jakieś rozmowy nagrywane, przekazywane innym osobom. To jest dziwne, ja bym się na coś takiego nie zgodził. Nie wyobrażam sobie czegoś takiego. Cały czas się zastanawiam jaki jest cel tego, bo cel uświęca środki podobno. Jak celem jest tylko rozrywka , no to chorzy są ci ludzie po prostu. Ogólnie to idę sobie pobiegać zaraz, wcześniej pograłem sobie na gitarze, kupiłem sobie pałki do perkusji- nowe zainteresowanie. Nie nudzę się. Ani nie zamartwaiam, że syn mnie -delikatnie mówiąc traktuje trochę jak zło konieczne. W sumie to za tydzień , dwa może się wszystko odmienić. Zaczną się wakacje. Gdzieś sobie wyskoczymy i może będzie fajnie, a może będzie siedział w namiocie z telefonem przed nosem , albo przed komputerem. Co tam , ważne że zdrowy jest. W sumie nie ma co narzekać. Wczoraj zbierali kasę na jakieś chore dziecko. Ciekawe ile uzbierali. Fajerwerki na zakończenie imprezy były fajne, ale pewnie trochę kosztowały. Dali by dla tego dzieciaka tą kasę i chyba by to lepsze rozwiązanie było. Fajerwerki to już takie trochę nudnawe. 20 lat temu to był czad, jak po koncercie M. Jacksona zobaczyłem fajerwerki. Ale teraz. Szkoda kasy. W gazecie też dzisiaj widziałem dwie informacje na pierwszej stronie. Jedna o chorej aktorce i zbiórce kasy na leczenie, a druga o jakimś święcie gdzie ludzie obsypują się proszkiem kolorowym, na który wydali kilkadziesiąt tysięcy, czy kilkanaście. Nieważne w sumie ile. Nie wiem , może to też jakieś jaja są. Trochę to dziwne, że tak obok siebie te informacje.Ale w sumie bezsensu dookoła nie brakuje. W sumie to chyba więcej bezsensu , niż sensu. Wkurza mnie też biurokracja- szerokopojęta, będąca wszędzie. Już chyba czasami więcej znaczą jakieś rozliczenia, papiery niż to czego dotyczą. W kole wędkarskim - faktury za wszystko, jakieś bzdety, bo takie wymogi odgórne, teraz w tych orkiestrach też jakieś problemy. Jakieś marynarki nie z takimi metkami. Ja p.... czy nie można się zajmować tym co ważne, zamiast tracić czas na jakieś bzdety. W kole wędkarskim się powinno o wędkarstwie rozmawiać , nie o fakturach. Ale to w sumie ludzie sami sobie winni, że taka jest biurokracja, jakby nie było to by się niczego nie doliczyli. Takie już realia. Polska rzeczywistość. Co poradzić. Trzeba się dostosować.

88888888 : :
cze 09 2014 LUDZKA TRAGEDIA
Komentarze: 2

Narkotyki sieją spustoszenie w ludzkim organiźmie. To naprawdę problem w dzisiejszych czasach. Rozumiem , małolaty, imprezy, ale jakież było moje zdziwienie gdy jakiś czas temu dowiedziałem się od kolegi siedzącego w pracy obok mnie, że też kiedyś zażywał narkotyki. Opowiadał,że palił amfetaminę i wciągał marihuanę. Nie mogłem w to uwierzyć. Wydawało by się- przykładny mąż i ojciec. I nagle taka wiadomość. Do tego jeszcze te praktyki miały ponoć miejsce w zakładzie pracy. To nie mieści mi się w głowie -jak można byc tak nieodpowiedzialnym , bezmyślnym i krótkowzrocznym. Przecież konsekwencje takich zachowań mogą być naprawdę poważne. Przecież  gdyby doszło do jakiegoś wypadku na stanowisku pracy, no nie chcę nawet myśleć o tym. Takie zachwanie odbija się tez pewnie na samej jakości wykonywanej pracy. Z tego co opowiadał wywnioskowałem ,że te praktyki miały miejsce już jakiś czas temu. Współczuję klientom ,którzy zakupili wyroby wyprodukowane na narkotykowym haju. Zastanawiam się co robić, czy udawać że problemu nie ma, czy porozmawiać o tym z którymś z przełożonych. W firmie pracuje też żona tego kolegi Może na początek najlepiej było by porozmawiać właśnie z nią. Nie wiem. Szanuję tego człowieka, to dobry chłopak, wspaniały fachowiec. Każdemu może się noga powinąć w życiu. Chciałbym mu jakoś pomóc. Tym bardziej ,że w ostatnim czasie miało miejsce kilka dziwnych zdarzeń. Któregoś dnia przyszedłem jak zwykle do pracy, udałem się na swoje stanowisko i już miałem podać temu koledze rękę ,kiedy zaczą nerwowo chichotać i wykonywać dłonią jakies nieskoordynowane ruchy. Mówił do mnie przy tym takim dziwnym głosem- nie bój się , nie martw się, nie martw się , nie bój się. Byłem naprawdę przerażony tą sytuacją. Następnego dnia znowu miały miejsce dziwne zdarzenia. Tym razem Tomasz- bo tak ma na imię ten nieszczęśnik- zaczął do mnie wykrzykiwć- do cholery, nie życzę sobie zebyś mówił cześć do mojej żony, co to ma znaczyć , cholera. Był bardzo wulgarny. Jakie piekło musi przeżywać , jego rodzina, albo będzie przeżywać, bo wydaje mi się że to może się nasilać. Czytałem troche o problemach tego typu, gdyz mam dorastającego syna i chciałbym byc przygotowany na stawienie czoła tym problemom, które mam nadzieję ,że z Bożą pomocą ominą mnie i moją rodzinę. Cały czas o tym myślę. Dzisiaj to chyba wogóle nie zasnę. Co może wydarzyc się jutro? Przecież można spodziewać się wszystkiego. Nie mam pojęcia co robić. Specjaliści w takich sytuacjach zalecają kontakt z jakimś ośrodkiem, lekarzem. Nie można przechodzić obojętnie, obok cudzych problemów. Jutro to może być mój syn. Muszę coś z tym zrobić. Chyba na początek zadzwonię do Monaru, a jutro porozmawiam o tym z nie wiem jeszcze kim.

88888888 : :
cze 09 2014 SENS
Komentarze: 0

Ludzie nie rozumieją innych ludzi. W sumie to każdemu się wydaje ,że tylko on jest ważny, ma jakieś troski, problemy. Większość widzi świat przez pryzmat czubka własnego nosa. Nie wiem czy dobrze to ująłem, chyba gdzieś to słyszałem. Ogólnie chodzi o to ,że na co by nie patrzyli ludzie , to zawsze ten czubek swojego nosa widzą i jest w sumie najważniejszy. Nie wiem ,może tak powinno być. Może ci którzy rozglądają się dookoła, a czubek własnego nosa dostrzegają na końcu to są czubki jakieś. To w sumie takie trochę działanie przeciwko samemu sobie, a to chyba nie bardzo  rozsądne. Ale czy tylko takie rzeczy nierozsądne ludzie robią. Ogólnie jak tak się zastanowić to wszyscy, którzy coś chcą robić są nierozsądni. Narażają się na niepowodzenie, jakąś porażkę. Jakby nic nie robili to nie groziła by im porażka. Można tak myśleć i w sumie to ma sens. Po co się prężyć , coś tam sobie wymyślać, jakieś cele. Nie uda się  i powiedzą ludzie- wariat, po co mu to potrzebne było. Jeszcze jak jakieś korzyści z tej porażki będą to można powiedzieć ,że to jakiś połowiczny sukces, ale jak same straty to już klęska po całości. Tak można myśleć i to prawda jest, ale tylko dla ludzi którzy widzą świat widząc zawsze ten czubek swojego nosa. Nie wiem czy to są ludzie rozsądni, mądrzy, przewidujący, radzący sobie -ci od tego czubka nosa. Chyba tak, bo jak ktoś nie myśli o swoim własnym życiu, jakimś tam interesie własnym to chyba jednak zbyt rozsądny nie jest. Tylko że jak by wszyscy tacy rozsądni i mądrzy byli, to nic by nie robili, bo zawsze się może nie udać. Przecież cała historia ludzkości to chyba porażka za porażką. Ważne żeby wyciągać wnioski. I do przodu iść, do kolejnej klęski hahaha. Chyba najważniejsze to się nie zatrzymywać, jak się idzie do przodu, to może w końcu po którejś tam kolejnej porażce coś się odmieni. Ale jak się nie odmieni to powiedzą wszyscy- świr. Klęska za klęską , a ten cały czas czegoś szuka. Ale ci co nie szukają też nic nie znajdą. Moga tylko na przykład obserwować tych idących i ponoszących porażki. Jakby sami szli to też by sie przewracali, to nie idą- bo są mądrzy. Ale na świrów patrzą. To coś w tym jednak jest. Jakiś sens. Nawet w porażkach. Jakby nie było to by nikt na to nie patrzył. Ludzie się uczą na błędach , własnych i cudzych. Chyba ci patrzący na czubek swojego nosa to przedewszystkim na cudzych, bo sami nie popełniają błędów , bo za mądrzy są na to. Jest ryzyko że się nie uda to nic nie robią, a jak juz ktoś inny szlak przetrze to wtedy mogą iść jego śladem same sukcesy odnosząc. Ale jakby wszyscy tak myśleli to by nie mieli za kim iść. Wszyscy by stali w miejscu. To chyba jednak jest sens nawet w byciu wariatem, bo na pewno każdy z tych mądrych jakieś wnioski z postępowania ludzi których uważa za gorszych , głupszych -  wyciągnął. Chyba wszystko ma jakiś sens, tylko nie dla wszystkich.  W sumie to zapomniałem co chciałem napisać. A -już wiem. O sporcie, porażkach i pasjach. Ze sportem związane są porażki. Czasami odnosi się więcej porażek, niż sukcesów. Może się wtedy wydawać ,że to nie ma sensu. Po co to robić- będą się zastanawiać ludzie. No właśnie po to ,żeby ktoś inny idący tym samym tropem tych samych błędów nie popełniał, albo żeby wogóle coś się działo. Jak słyszę ludzi narzekających na piłkę - po co oni grają jak cały czas przegrywają. No po to żebyś miał o czym gadać i żeby inni mogli się na tych porażkach czegoś uczyć. Zresztą zawsze nie przegrywają. Jakby tak wszyscy usiedli przed telewizorami i zaczęli zagraniczne ligi oglądać, bo po co grać u nas jak i tak nie mają szans ci którzy teraz grają dogonić tych z zagranicy. Mądrzy by byli jakby tak sobie odpuścili. Patrząc na czubek własnego nosa to większość by zyskała na tym , bo tych którzy jakieś korzyści mają ze sportu jest niewielu. No ale to już wtedy na pewno inni też by szans nie mieli,żeby tych najlepszych nawet gonić. To jest właśnie taki paradoks chyba. Jest sens w czymś co sensu nie ma . A tak ogólnie to czy ma jakiś sens zastanawianie się nad sensem?  W sumie to się nigdy nie zastanawiałem , czy to co robiłem miało sens. Dla mnie sensem było samo robienie czegoś. I to tak chyba jest właśnie, że ci którzy coś robią nie zastanawiają się nad tym co ktoś powie czy pomyśli. A o tym sensie gadają ludzie którzy sami nic nie robią , tylko innych obserwują. I pośmiać się mogą- o nie wyszło mu coś, znowu porażka. Z każdej porażki wyciąga się wnioski i inni ludzie też. I samo to już ma sens. Kiedyś łowiłem, ryby tak sportowo , na zawodach. Z 10 lat to było sensem mojego życia. O niczym innym praktycznie nie myślałem. Ludzie nie związani z tym i obserwujący mnie z boku mieli mnie za świra. Porażek było zdecydowanie więcej niż sukcesów. Sukces jak się nawet trafił to nie był spektakularny. Koszty nie były małe, chociaż w porównaniu z takimi prawdziwymi wyczynowcami to śmieszne. Ale był w tym sens. W samym robieniu tego. Było nas kilku takich zapaleńców, o niczym innym nie gadaliśmy. Nie mieliśmy szans na nawiązanie jakiejś wyrównanej walki z najlepszymi zawodnikami w kraju, nawet w okolicy było ciężko się wybić. Praktycznie wszystkie pieniądze były przeznaczane na wyjazdy, sprzęt, zanęty. Mam parę , no kilkanaście pucharów, jakieś medale, ale  z takich zawodów niższej rangi, trochę sprzętu z którego się śmieją ludzie którzy teraz się tym zajmują, ale ja wiem ,że to miało sens. Jakbym tego nie robił przez te dziesięć lat to i wielu innych ludzi nie zajmowało by się tym. Śmieszne trochę było jak kilka lat temu łowiłem na zawodach i jakieś oszołomy sobie jaja ze mnie robiły. Jakieś ustawione to chyba były zawody, chyba nie łowili ,żebym mógł czołowe miejsce zająć i jeszcze mi jakiegoś zielska nawrzucali do wody, żebym się chyba tym zdenerwował. I już nie łowię, bo jeszcze mi się wygrac uda z jakimś super wyczynowcem i dopiero będzie. Zresztą teraz wszystko ustawione dookoła mnie, to już nawet mi się nie chce. Przedewszystkim za drogie to się zrobiło dla mnie. Czas też wolę z dzieckiem spędzić. Ale za kilka lat, może jeszcze sobie połowię. Mimo że porażek było dużo, to małe sukcesy też były. Zawsze dla mnie było celem wygrac z jakimś takim dobrym zawodnikiem, z kadry Polski. Kilka razy się udało, kilka razy było blisko. `Ostatnie zawody takie poważne- to kilka lat temu. Udało mi się wygrać z takim koleżką -teraz zawodowym wędkarzem , a kiedyś to był jeden z małolatów którzy przyszli do koła wędkarskiego. Gościu nie dał sobie rady z porażką. Ogólnie źle znosi przegrane, ale przegrana ze mną to już całkiem go rozbiła.Hahahah. Tak to już jest, przegrywać też trzeba umieć. Ja umiem-lata praktyki. Ale ogólnie to dobrze mu idzie w tym sporcie, jest w czołówce krajowej, jakieś tam starty na międzynarodowych imprezach zaliczył. To właśnie jest taki sens tego co całą grupą robiliśmy, przez te 10 lat. 10 to ja , a inni jeszcze dłużej. Tak to wygląda w sporcie. Wszystkie działania, nawet takie najmniejsze, gdzieś na najniższym poziomie mają sens i są potrzebne, bo gdyby nie było nas tam kilku w kole wędkarskim, to i ten koleżka może by tak się nie rozwinął.Może poszedłby gdzie indziej, spotkał innych ludzi. Zresztą później spotkał innych ludzi, bo to koło to tak na początku było, ale nie wiadomo co by było, gdyby nas kilku zapaleńców tam wtedy nie było w tym kole. Tak że szacunku trochę , a nie jaja sobie robić ahhahahah. Ogólnie to wszyscy sobie jaja ze mnie robią, ale co mi tam. Przyzwyczaiłem się, a i tak wszystko co robię ma sens. 

88888888 : :
cze 08 2014 KIBOLE
Komentarze: 0

Właśnie zdjęcie zobaczyłem w necie. Takiego kibica, któremu inni kibice pomogli zimą wyremontować mieszkanie. Ten człowiek jest chory, niepełnosprawny i jest kibicem ŁKS. Czytałem kiedyś taki jego tekst, o kibicowaniu, fajnie napisał - doping kibiców sprawia ,że odnajduję się w sobie. Dużo takich inicjatyw jest, o których ludzie nie wiedzą. Nie piszą o tym w gazetach, nie pokazują w TV. Co innego jak gdzieś tam jakaś zadyma jest- to zaraz i telewizja pokaże, czasami to z tydzień gadają później- dlaczego do tego doszło, czy musiało dojść, co zrobic żeby już więcej się nie powtórzyło. Jak zrobią coś dobrze, to się nikt nie zastanawia, dlaczego , czy jeszcze kiedyś to powtórzą, co ich do tego skłoniło. Tak to już jest. W mediach tylko się złe wiadomości sprzedają. Ja nie oglądam żadnych wiadomości w TV. Strata czasu. I tak wszystko zmanipulowane. Gazety też trzymają poziom telewizji, w większości. Kilka dni temu na pierwszej stronie przeczytałem o bandytach , którzy pobili w autobusie byłego masażystę innego piłkarskiego klubu. Jakie to miało znaczenie, kim był ten człowiek. Pobili człowieka, który zwrócił uwagę jakimś oszołomom, ze coś tam demolowali. W gazecie już dodali, ze to człowiek związany z piłkarskim klubem i pewnie znaleźli się tacy którzy już wyciągnęli z tego wnioski, bo jak był z jednego klubu to juz mogli go napaść ci z innego. Nie wiem czy to przypadek był, ale nie wydaje mi się. To takie podkręcanie atmosfery, a później gdzieś tam się pozabijają i znowu będzie o czym pisać. A pisać jest o czym. Chociażby o tym remoncie mieszkania, o organizowanych festynach z okazji dnia dziecka, o wigiliach dla dzieciaków z domów dziecka, o fajnych oprawach na meczach. To wszystko się dzieje, wiadomo na pewno kto to organizuje, ale na pierwszej stronie to się takie wiadomości nie pojawiają, a jakby się pojawiały to inaczej było by odbierane słowo kibol. Taki przeciętny człowiek , nie ma pojęcia wogóle jak wygląda w rzeczywistości wszystko związane z kibicowaniem. Przekaz mediów jest delikatnie mówiąc -mylny. Ja uważam ,ze to zwykła manipulacja. Pewnie trzeba by zapłacić ,żeby pisali dobrze. Wszystko się chyba o kase rozbija. Poziom piłki słaby, bo nie ma kasy na szkolenie młodzieży, na trenerów profesjonalnych, na piłkarzy na odpowiednim poziomie do danej klasy rozgrywkowej i na koniec jeszcze trzeba pewnie sobie kupić przychylność mediów. Ale kibole się tym nie przejmują i robią swoje. I to jest w sumie budujące takie i optymistyczne, bo to w większości młodzi ludzie. Może za kilka , kilkanaście lat oni trafią gdzieś do jakiegoś miejsca w którym będą coś mogli zmienić, żeby było jakoś normalniej. Jak będą z takim zaangażowaniem jak teraz , działać gdzie indziej to troche zmienią na pewno. Trzeba myśleć pozytywnie, będzie dobrze. A w TV i gazetach niech sobie piszą co chcą , to nie zmienia rzeczywistości. I niech sobie mówią i piszą - kibole. Ważne co robicie, róbcie tak dalej i śpiewajcie -olee to my kibole.

88888888 : :