Archiwum czerwiec 2014, strona 3


cze 07 2014 KOCHAJ POLSKĘ
Komentarze: 0

Kocham Polskę. Naprawdę, chociaż boli. Jeżdżę polskim autem- no nie całkiem już polskim, Daewo Polonez. Polsko- koreański, ale części polskie. Dzisiaj kupowałem, wszystko made in Poland. Bolesne jest jeżdżenie polskim autem , ale co tam trzeba się poświęcać. Szkoda że już nie produkują polskich samochodów. Jak ten poldżer umrze to chyba będę musiał jakis inne auto sobie kupić. Są polskie auta, takie odbajerowane, ale drogie. Nie stać mnie na takie rzeczy. Może wygram w totolotka, na razie jeszcze się nie martwię. Ogólnie coraz mniej jest polskich rzeczy w Polsce. Polaków też coraz mniej. Nie wygląda to optymstycznie. Kilkkanaście lat temu jeszcze produkowali polonezy, ale jaki to obciach wtedy był takie auto mieć, a teraz to już wogóle. Ale to taka wartość sama w sobie- dzisiaj kupiłem polskie części i gdzieś tam jakaś mała polska firma będzie może jeszcze jakiś czas istnieć, no wiem że to głupie, co piszę tak trochę ,ale nie do końca. Jakby kilkanaście lat temu Polacy nie kupowali zdechłych Mercedesów i innych aut zachodnich to może by produkowali te Polonezy, może by coś tam zmodernizowali w nich i były by do dzisiaj polskie fury w firmowych salonach do kupienia. Ale nie ma już i pewnie nie będzie. Z innymi rzeczami jest tak samo. Buty jeszcze można polskie kupić ,ale tanie nie są. Ale jak tylko mogę to kupuje polskie. Dwie pary mam polskich , to już dobry wynik. Jakby tak każdy miał dwie pary to polscy producenci by się chyba cieszyli. Pracuję też w polskiej firmie. Też jest ciężko czasami, ale co tam - trzeba wspierać polskie, najważniejsze że kapitał zostaje w kraju, nawet jak nie mam sam z tego zbyt wiele. Kochaj Polskę, wspieraj polskie, nawet jak boli, chyba że Cie to pie....li .Kiedyś byli tacy których to pir...ło i poźniej Polski nie było. Nie twierdze że jestem jakimś super obywatelem , tylko w polskich sklepach kupuje i tylko polskie produkty. Nie, chodzę tez do marketów, różnych tam takich sieciowych sklepów, ale to już się nie da chyba inaczej, ale jak tylko mam wybór to wybieram polskie produkty. Nie zawsze mnie stać i to najczęściej decyduje. To wszystko takie jest proste w sumie, tylko trudno jakoś zmienić bieg tego wszystkiego, a wszystko zmierza do tego,że za jakiś czas już nic polskiego w Polsce nie będzie. Chciałbym sobie np.kupić polską trąbkę, ale też już nie istnieje firma, a była kiedyś. Instrumenty jakieś super nie były, jeszcze można kupić jakieś używane. Śmieszne to było takie. Firma się nazywała Polmuz, a instrumenty były nazywane szmelcmuzami, tak pogardliwie. Były jeszcze czeskie wtedy do kupienia i z NRD. Czeskie były lepsze i istnieje ta firma do dzisiaj, ale jakiejś wielkiej różnicy nie było. No ale jak ktoś miał czeską trąbkę to był już gość, a polska trąbka to też był obciach, tak jak polonez. Polacy sami sobie tą gałąź podcinają chyba. Na pewno. Nawet nie wiem czy jeszcze jakieś gałęzie zostały. Chyba już wszyscy się pnia trzymają. Pień się też przewróci. Nie ma nadziei chyba. Co zrobić, foty sobie można na pamiątkę robić. Mój syn kiedyś coś tam marudził ,że auto nie takie, a ja mu na to - zobaczysz za pare lat jeszcze będziemy brac kasę od chętnych na fotę przy Polonezie. Tak, sobie wymyśliłem , co mu miałem powiedzieć. To ma sens , takie myślenie, zeby kochać ,wspierać polskie, ale w sumie to też można powiedzieć ,że nie ma sensu. Miało by sens gdyby skala takiego myślenia była inna. Ja nie mam szans, żeby dziecku takie myślenie wpajać. W domu, na podwórku już słyszy -auto twojego taty to polski badziew. Kiewdys mi nawet powiedział ,żebym trochę dalej auto parkował i nie robił mu obciachu hahahah. Ale to jest taka moja fanaberia ten Polonez. Mogłem sobie za te pieniądze kupić jakiegoś zdechłego volkswagena, albo reanimowanego opla, ale nie wspierał bym wtedy tej firmy produkującej części, no może bym wspierał , nie wiem może do innych aut w tej samej firmie tez robią części. Ale ja jestem z Polski i mam Poloneza. Bo tak chciałem, z wszystkimi jego wadami i niedoskonałościami. W sumie to można powiedzieć ,że Polonez ma tylko jedną wadę- brak zalet hahaha, ale ja lubię swoją furę, a jak się dba o niego to można powiedzieć ,że jest niezawodny. A polską trąbkę tez sobie kiedyś kupię. Syna udało mi się przekonac do polskiej muzyki, no może tak nie do końca mnie, bo ja sam też do niedawna niedoceniałem i nie znałem wielu polskich wykonawców. Teraz to dzięki sugestii zmieniam, zgłębiam i poznaję. Może jest jednak nadzieja. Te materialne takie sprawy to nie wszystko przecież, jest jeszcze taka sfera duchowa, no nie wiem czy dobrze to określiłem, bo ja prosty człowiek jestem hahaha. Chodzi mi o kulturę, sztukę, język, historię. To trzeba właśnie poznawać, przekazywać i szanować. Bo tych innych rzeczy , tego Poloneza to się już nie uratuje. Polacy niby sami podcinają te swoje gałęzie na których siedzą ,ąle tak naprawdę to dzieje się tak chyba przez to ,że wcześniej właśnie musieli nauczyć się kombinowania, żeby przetrwać. To skomplikowane dosyć jest. Trudno powiedzieć dlaczego tak jest. Można powiedzieć ,że dlatego że musieli kiedyś walczyć o przetrwanie i stąd to polskie kombinatorstwo, załatwianie, ale musieli walczyc o przetrwanie dlatego ,że inni Polacy chcieli być większymi cwaniakami. I później wszyscy musieli cwaniakować, żeby przetrwać. To kto jest winny? Generalnie to tez można powiedzieć ,że takie podziały- Polacy, nie Polacy to też takie nie do końca jest sensowne. Przecież to się zmieniało wszystko, granice. Kiedyś sobie osiedlili się jacyś ludzie, nawet pewnie nie wiedzieli kim są. Ludźmi byli. Jakies tam plemię Słowiańskie. A Polska to już później i tez nie wszyscy wiedzieli pewnie ,że są Polakami. Teraz to się zacząłem zastanawiać czy to wogóle ma jakiś sens. Najważniejsze chyba,żeby być normalnym człowiekiem, szanującym innych ludzi, a już sama przynależność do takiej czy innej narodowości nie ma aż takiego dużego znaczenia. Tzn. chodzi mi o to że kochając Polskę, nie oznacza to że trzeba nienawidzić innych narodowości. I to taka właśnie normalność jest, ale w tej normalności trzeba szanować też samego siebie. Czyli można powiedzieć- Kochaj Polskę , ale też -poprostu- kochaj i szanuj, wszystkich i samego siebie. To takie przesłanie- kochajcie się i szanujcie. Hahahah. A zaczęło się od wizyty w warsztacie samochodowym. Ale dzisiaj mnie zaskoczyli mechanicy. Zachowali się bardzo oki. A już traciłem wiare w ludzi. Trzeba myśleć pozytywnie, ja wierzę że będzie dobrze. Jest nadzieja, tylko muszą się wszyscy szanować. 

88888888 : :
cze 07 2014 MATERIAŁ DO PRZEMYŚLENIA
Komentarze: 0

Wszędzie jakieś promocje, a mnie od tych promocji to już się gorzej robi. Gdzie się nie rusz to jakas promocja. Muszę olej w aucie wymienić ,żle się obawiam ,żeby w ramach promocji mi się fura np, nie spaliła hahah. Pojechałem jakiś czas temu zbiornik od gazu wymienić to jeszcze w promocji mi zbiornik od benzyny naprawili, chociaż nie wydawało mi się żeby wcześniej był popsuty. Później go wymieniłem na nowy i tez w promocji mi tak wymienili, że do dzisiaj od czasu do czasu śmierdzi benzyną w aucie. Wiem że w Polsce mieszkam, że trzeba sobie radzić ,żle to już przegięcie jak mi przeterminowany twarożek w sklepie sprzedają, w sklepie gdzie można powiedzieć byłem stałym klientem, tylko za dużych zakupów nie robiłem, ale już później nie byłem w tym sklepie. Warsztaty gdzie mnie wywałowali, też omijam. Chyba sam sobie będę musiał auto naprawiać niedługo. Co za chory kraj jakiś. Jaja sobie robią ci ludzie. Przecież to niemożliwe ,żeby takiego pecha mieć. Rower zostawiłem w  tamtym roku do naprawy, to zaginął właściciel na tydzień. Dobrze że sie znalazł w ogóle. Teraz tez muszę parę szprych wymienić ,ale już chyba sam sobie wymienię. Jakaś zmowa, wszyscy chcą mnie wykołować. To taka zabawa? Jakiś test? Próba? Już nie wiem co mam robić,żeby znowu się coś nie poje.... Znowu na jakąś promocję się załapę. Koło naprawiałem to też mi oponę odwrotnie założyli, a już miałem do tego warsztatu jechać. Odpada. Obok mam też mechanika, ale też mi odwrotnie podłączyli kontrolkę poziomu paliwa kiedyś, a w innym warsztacie wyjmowali zbiornik i się oblali benzyną, bo myśleli że pusty jest. W sumie to chyba sobie całkiem odpuszczę auto za jakiś czas może. Przesiądę się na jakiś skuterek, bardziej praktyczny w ruchu miejskim, ale sezonowy pojazd niestety. Nie no auto mi potrzebne, tylko jakiś normalny warsztat muszę znaleźć, tylko może być problem , bo to jakaś zmowa. Ale w jakim celu, co to ma śmieszne być? Kasy nie mam i jeszcze mnie robią w ch... na każdym kroku, co mam usiąść przed telewizorem i olać wszystko? Potrzebne mi w sumie to auto tylko po to żeby po dziecko pojechać, zabrać jakieś rzeczy- keyboard, rower czasami. Mój ojciec mnie nie woził nigdzie, a jak się wyprowadziłem od matki dziecka i chlać kiedyś zaczął przy moim dziecku to na moją uwagę ,zeby nie odpi..... przy moim dziecku, powiedział - nie ty pierwszy i nie ostatni. Siedzi sobie przed telewizorem , uważa się za bohatera, śmieje się ze mnie. No ja tez tak mogę zrobić i bedę miał gdzieś,że auto mi się popsuje. Nigdzie nie będę musiał jeździć, ani po syna , ani na lekcję go wozić , ani na trąbce nie muszę grać. Nic nie będę musiał robić, dam jakieś alimenty  matce dziecka , niewielkie. I też będę bohaterem. Problemy finansowe się rozwiążą same. O to Ci chodzi? Bo to Ty stoisz za tą całą szopką. Po co to robisz? Co się wydarzy jak pojadę do tego warsztatu sugerowanego? Chyba pojade z ciekawości. Nie wiem o co chodzi w tym wszystkim. Kult też ma fajną trąbkę. Słucham sobie właśnie. Kiedyś słuchałem tej płyty, dostałem od koleżki takiego z roboty. Chyba wiedziałaś o tym. To taka sugestia była dotycząca trąbki, może to jakaś nadinterpretacja z mojej strony haha, ale nie koniecznie. Słuchałem tej płyty i sąsiadka mi się wtedy jakoś tak wkręciła wtedy, akurat ją spotkałem dzisiaj. Chciałbym Ciebie tak spotkać. Ja wiem że jest mentalność Polaków taka, że trzeba sobie radzić, ale to co się dzieje wokół mnie to już przesada jest. To nie może być zbieg okoliczności, zreztą pamiętam jak dwóch wędkarzy- nie nazwę ich kumplami- jakiś czs temu w rozmowie użyli sformuowania- będziemy wkurzać Grzegorza. Ale w jakim celu? Żebym w końcu kogoś opird..... tak jak koleżkę z pracy Mariuszka kiedyś i wtedy się skończy wkurzanie? No przecież to jest mocno dziwne. Ja jestem spokojny, myślę pozytywnie, ale wszystko ma jakieś granice chyba. A może to nie ma żadnego przesłania, takie sobie robienie jaj. Im większą się wykażę odpornością tym większe będą kolejne doświadczenia. Powiesz mi o co chodzi jak jutro zadzwonię? Ta akurat mi powiesz. To znowu jakiś żart, albo ogólnie już straciłem może kontakt z rzeczywistością? Chyba nie, kontroluję sytuację hahah tylko trochę mnie wkurza ta polska rzeczywistość. I cały czas się przewija ten temat 23, a przecież sama mnie w tą sytuację wmanewrowałaś wtedy. Teraz znowu jakaś blondynka ze szkoły yamaha, tyle że ja nie jestem zainteresowany, a za chwile pewnie jakieś sugestie homo, jak nie będę blondynką zainteresowany hahahah. Muszę to wszystko przeanalizować. Tak jak ten ruski agent z filmu takiego - 17 mgnień wiosny. On zawsze mówił - materiał do przemyślenia.

88888888 : :
cze 05 2014 NIEDALEKO PADA JABŁKO OD JABŁONI
Komentarze: 0

Pewnie że niedaleko pada jabłko od jabłoni. Moj syn też lubi muzykę. Dużo też czasu spędza przed kompem. Ja mając 10 lat ,m może trochę więcej, często bywałem w takim salonie gier. Tak się to nazywało, takie automaty. Komputera nie miałem , zresztą prawie nikt wtedy z rówieśników nie miał. Ale na te automaty prawie wszyscy chodzili. Teraz mają małolatyw domu, wszystko, gry, ale też np. karaoke. To jest fajna rzecz. Można sobie pośpiewać.  Ja lubię śpiewać, nie tylko poalkoholu hahah, mój syn też śpiewa. Lubi, nie trzeba go namawiać. Gra sobie też na keyboardzie. Za dużo to nie ćwiczy raczej, ale daje radę. Ma taką łatwość w tym - w śpiewaniu i w graniu też. To napewno jest talent, fajnie było by go rozwinąć. Ale łatwo nie będzie. No ale w sumie kto powiedział ,że musi być łatwo. Byłem wczoraj w sklepie takim muzycznym, z instrumentami. Jest wszystko, tylko kasę wystarczy mieć. Najważniejsze jest,żeby mieć tą smykałkę taką. Tego się nie da kupić. Pewnie jest dużo ludzi którzy mogli by swoim dzieciakom pół tego sklepu kupić, albo i cały też, ale może akurat małolat tego talentu nie mieć. To ja w sumie mam więcej. Kasa nie jest najważniejsza, ale ważna ,nie ma co się czarować. Chciałbym żeby się udało tak iść do przodu w tym, w muzyce. Narazie gra sobie raz w tygodniu, godzinę. Trochę mało. W domu ciężko chyba zmusić małolatów do ćwiczenia na instrumentach. Muszę jakiś mniejszy keyboard jeszcze skołować. Taki do auta, na wakacje, na jakiś wypad w plener. To w sumie tak jest,że przychodzi taki moment,że podchodzi do tych klawiszy i zaczyna grać. Musze tak zrobić ,żeby zawsze były pod ręką. Śpiewać możemy zawsze. W sumie fajna zabawa też, śpiewać sobie jakieś piosenki  tak z jakimś zespołem który się jednocześnie słucha.   Ja sobie w pracy śpiewam. Trąbkę sobie jeszcze muszę zabrać do roboty hahahah Załatwię jednego typa. Żartuję, czasami mam w aucie trąbkę to sobie gram na przerwie, ale chciałbym tak zawsze mieć pod ręką instrument. Nie jeden , tylko wszystkie jakie mam. Fajnie mają ludzie którzy mają taką możliwość. Ale ja sobie mogę posłuchać muzyki, pośpiewać, to w sumie też mam oki. Mój syn też chyba w szkole sobie śpiewa, jakąś muzykę też ma zawsze w telefonie. Zajebiaszczo mnie to cieszy. Ludzie się śmieją , z tego że kiedyś pisałem o śpiewaniu w aucie- alleluja. Nie wiedzą w większości przypadków o które alleluja chodziło, ale to przedewszystkim chodziło o samo śpiewanie. Teraz też śpiewamy, tylko jeszcze małe klawisze muszę skołować. Już dawno je powinienem mieć w sumie. Niedopatrzenie. I bongosy- takie bębenki i  jeszcze ukulele, albo coś w tym stylu. Wczoraj widziałem. 100 pln-ów. Można zaszaleć hahah. Trzeba podążać w tym kierunku, to ma sens i nie muszę namawiać małolata do tego. Tylko nie zawsze, akurat ma ochotę, ale muszę być zawsze gotowy. Szkoda że tylko w weekendy mam kontakt z synem, w tygodniu jeden dzień, ale też tylko jedziemy na lekcję keyboardu, a później zaraz wraca do domu. Ale takie na siłe zmuszanie do zajmowania się czymś też nie jest dobre. Chodzi o stworzenie warunków, zainteresowanie czymś, ale tego bakcyla musi sam już połknąć , tak zaskoczyć. Tylko wtedy może być coś z tego. Nie wiem czy wystarczająco dużo robię w tym kierunku, mógłbym więcej. Inni ludzie nie robią nawet tyle, także nie będę się obwiniał, robię tyle ile mogę. Cały czas jakieś nowe pomysły są, także nie jest źle. Ukulele i bongosy hahah Niedługo będziemy mieli instrumenty dla całego małego składu takiego. Dwie trąbki, klarnet, klawisze , dwie gitary, ukulele i bongosy. I ja sie zastanawiam czy się nie za mało staram. Jasne- sprzęt nie jest wysokiej klasy, ale da się tak na początek zarazić tym bakcylem. Bo o to chodzi mi właśnie, a jak już trzeba będzie się później rozwijać to się będę później martwił. Narazie się cieszę z tego co jest. Słucham sobie teraz Happysad, w sumie razem z synem słuchamy. Fajnie grają. Zajebiaszcze mają życie pewnie ci goście. Oglądałem takie filmy, jak sobie jeżdżą autem i śpiewają po drodze. To ukulele to od nich podłapałem, też mają tak w podróży, podręczny taki instrument. No tak przypadkiem to nie wpadłem na to ukulele i Happysad. Słuchaj, chciałbym Ci jeszcze raz podziękować za to,że się dzięki Tobie ogarnąłem, bo trochę byłem zakręcony. I za Happysad też dziękuję, ukulele, no i tak ogólnie. Gdzie jesteś? Gdzieś jesteś, nie wiem gdzie, ale myślę o Tobie cały czas. Czasami trochę mnie wkurzają Twoje metody, ale w sumie częściej się dobrze bawię. Jak się nawet wkurzę to na chwilę tylko, nie gniewaj się za to że czasami się trochę odszczekiwałem na youtube. Staram się nad sobą panować, kiedyś miałem z tym dużo większy problem. Mój pies też ma problemy z panowaniem nad swoimi emocjami. To chyba spowodowane tym co wcześniej się działo. Ogólnie to i syn jest do mnie podobny i pies też ma różne takie zachowania, które można by określić ,że podobne. Nie ufa tak od razu obcym .Szczególnie w stosunku do kobiet jest taka zdystansowana. Do facetów jakoś tak więcej ma ufności. Pływać nie lubi, ale umie. Chyba każdy pies umie pływać, ale sama do wody raczej nie wchodzi. Ja też raczej nie jestem fanem kąpieli, ale mój syn już ma inaczej. Mógłby z wody wogóle nie wychodzić, jak gdzieś jesteśmy, na jakimś wyjeździe typu wakacje itp. Pies nie śpiewa, ale muzyka jej nie przeszkadza. Nie wiem w sumie jak to jest z psami, co one tam słyszą. Muszę poczytać coś na ten temat. Lubimy długie spacery- ja i pies, bo syn to już tak trochę mniej. Chyba nikt się tak nigdy nie cieszył na mój widok jak pies. Syn też się cieszył, ale psia radość to już naprawdę jest taka eksplozja. Dlatego na dłuższe wyjazdy jakieś zawsze zabieramy zwierzaka. Trochę bywa to kłopotliwe, ale ma dobre gabaryty. Zawsze sobie znajdzie jakieś miejsce w aucie. Z owczarkiem , albo jakimś innym dużym psem byłby kłopot. Nie wiem dlaczego nasz pies boi się spać w namiocie. Zawsze śpi w aucie. Chyba dlatego,że kiedyś przeżyliśmy taką solidną nawałnicę w namiocie na kempingu nad Bałtykiem. Już więcej do namiotu nie chciała wejść. Lubię takie wyjazdy z namiotem. W tamtym roku byliśmy na kempingu nad takim małym jeziorkiem, do morza pół godziny na rowerze. Super miejsce. Rybki można łowić, po lesie jeździć na rowerach. Rano ptaki tak śpiewały,że się spać nie dało. Muszę kiedyś spóbować odtworzyć na trąbce to co jakiś ptak zaśpiewa. Tak mi teraz do głowy wpadło. Może być to interesujące. Lubie sobie czasami pograć tak gdzieś w plenerze. Ogólnie lubię sobie być gdzies za miastem , moge iść tak przed siebie. Czasami robię kilkanaście kilometrów i więcej. Syn jeszcze na takie wyprawy ze mną nie chodzi, ciekawe czy kiedyś będzie miał na coś takiego ochotę. Pies na kilku takich długich spacerach był ze mną . Myślę o takich naprawdę długich. Dwa lata temu byliśmy nad morzem i cztery dni już tylko z psem byłem , bo syna mama przejęła. Super było, jest taka latarnia morska-Stilo. Kilkanaście kilometrów od Łeby. Na plaży jest pusto, nie ma wcale ludzi jak się odejdzie już tak z 5km od tego Stilo. Z reguły jak byliśmy na plaży i było dużo ludzi, pies średnio był zadowolony, ale wtedy to naprawdę była happy. Jeszcze tylko trąbki wtedy nie miałem, bo bym sobie pograł na plaży, ale jeszcze kiedyś pogram. Syn lubi te wyjazdy, tzn na razie nie usłyszałem jeszcze że nie fajnie było, pies też chyba lubi, bo jak się zaczynamy pakować to już czeka prz drzwiach. W tym roku będzie bardziej muzycznie, mam nadzieję że nas z kempingu nie wyproszą hahah. 

88888888 : :
cze 04 2014 PRZODOWNIK PRACY
Komentarze: 0

W każdej firmie jest chyba jakiś przodownik pracy. Tam gdzie pracowałem , zawsze jakiś był. W pierwszej robocie był taki gościu- ksywa Szybki. Szybki ciął na takiej pile- formatówce, dawał czadu. Też w tamtych czasach miałem takie zacięcie, zeby się wykazać. Później mi przeszło, starsi pracownicy tlumaczyli- roboty i tak nie przerobisz. Później była ciekawa postać- Sztachanowiec, też niezły aparat, ale on tylko tak się spieszył jak szef był na horyzoncie Jak szefa nie było to wyluzowany był. Teraz też pracuję obok przodownika pracy. Jak by stara ekipa z pomieszczenia w którym pracuję zobaczyła gościa to by się załamali. Jeden z tych starych koleżków , targnął się na swoje życie- skutecznie. Może on przewidział ,że się ten gościu pojawi. Czasami się zastanawiam czy to nie jest jakiś kosmita. Poglądy polityczne też ma ciekawe, jego idol to Władimir Putin. Dobrze ,ze byłem na znieczuleniu przez kilka miesięcy, bo jak o Rosji i Putinie nawijał to miałem czasami ochotę mu krzesłem prz....... Pussy Riot, zostały skazane na dość długi pobyt w jakimś łagrze, a on na to- bardzo dobrze, będą miały czas sobie przemyślec swoje zachowanie. Ale w sumie ,aż nic takiego nie zrobiły żeby je tak karać- jak to nie tańczyły, ociekające seksem. Rozwalił mnie tekst- ociekające seksem. Ciekawe czy do żony w domu mówi- załóż co na siebie, bo za bardzo seksem ociekasz hahah. Albo- tak tym seksem ociekasz, a później cię głowa boli. Też na widok szefa prawie się do podłogi kłania. Dzisiaj czytał  o postanowieniach, tak kątem oka dostrzegłem. Ciekawe jakie ma postanowienia? Pewnie- do końca bieżącego kwartału zwiększyć wydajność, zachowując jednocześnie wysokie standardy jakości, obsypywać szefa komplementami np. Imponuje mi pan panie Radku, świetnie pan wygląda w tych nowych sportowych butach panie Radku, a to nowe auto to ile wyciagnie panie Radku? Gościu cieszy się ,ze jest najlepszy, najszybszy, najdokładniej sprząta. Nawet podłoge chusteczkami wyciera, beton przed drzwiami myje wodą. Myśle ,że z kilkaset litrów wody to wylał ,żeby ten kawałek betonu ładnie wyglądał. Bo szef lubi jak jest ładnie- tłumaczył. Ale już ,żeby płatki kwiatów sypać jalk szef idzie, albo przynajmniej namalować kwiatki na betonie, to nie wpadł na to. A panu Radkowi było by miło jak by tak po kwiatach stąpał. Gościu wiecznie narzeka. Mało pracy- niedobrze, b edziemy krócej pracować, dużo pracy- co my z tym zrobimy, jak z tego wyjść, żeby tak dużo tej pracy nie było. Nie wiedziałem jak mu pomóc, chyba chciał jakieś postanowienie, takie zobowiązanie może - nie wiem w sumie co on chciał. Pewnie chciał,żeby jego troska została dostrzeżona. Na warunki pracy też narzeka dużo- hałas straszny. Słuchawki na uszach, takie ochronne i radio na cały regulator, żeby słyszeć przez te słuchawki. Nie wiem czy hałas radia m jest mniej szkodliwy niż jakiś inny, a tego innego to aż tak dużo nie ma. Taki szum, żaden hałas. Hałasu nie słyszał. Na stolarni jak odpalili wszyscy maszyny to sie własnych myśli nie słyszało.  Straszne zapylenie, popatrz- i pokazuje pyłki kurzu unoszące się w powietrzu. Trochę się kurzy, ale w porównaniu z tym jak kiedyś było, to można powiedzieć ,że warunki są laboratoryjne. Kiedyś cały zielony byłem po dwóch godzinach, a na stolarni to szlifierze po godzinie pracy mieli wszyscy taki sam kolor włosów. Nawet łysi byli blondynami. Zimą- strasznie zimno, farelek cały czas włączony, ale jak w swetrze siedzę to za ciepło jest. Dodatkowe oświetlenie, żeby było lepiej widać- to jego pomysł, chwalił mi się. Nie wiem ja tam widzę bez tego dodatkowego. A zapylenie chyba większe jak się więcej energii zużywa. Ogólnie to mnie zaczyna wk..... ta robota. Walą ze mną w ch.... Niedługo to mi dadzą gąbke, żebym nią szlifował. Sam bym sobie kupił dobrą tarcze do tej szlifierki, ale nie wiem gdzie. Byłem w kilku sklepach, ale nie znalazłem. Może skomplementować, nowe auto szefa, albo życzyć miłego weekendu kierownikowi. To może się dla mnie też znajdzie taki sprzęt jak dla przodownika. Jak wyszedł wcześniej do domu to sobie usiadłem na jego miejscu no i tak dwa razy wydajniejsza ta praca moja była wtedy. Trochę to jest bez sensu, jakieś jaja sobie robią i co niby mam się przestraszyć ,że jak nie będę takim wydajnym pracownikiem jak przodownik to mnie zwolnią. Barany ja się sam zwolnię bo już mam szczerze dosyć oglądania waszych fałszywych ryi. Poza tym nie lubię robic czegoś co nie ma sensu. Po jaki ch... mam tam 8 godzin siedzieć i prąd marnować, jakbym mógł to samo w 5 godzin zrobić, gdybym tylko miał tą jeb.... tarczę dobrą. Wy nie jesteście chorzy, wy jesteście poje........ Chciałbym robić coś co ma sens. Dzisiaj wpadłem na pomysł ,że mógłbym sobie na przykład zostać cieciem. Sprzątał bym śmieci. To by miało sens, bo jest dużo do sprzątania. Kwalifikacji chyba jakichś specjalnych nie trzeba. Ciekawe czy jest zapotrzebowanie na cieci. Jakiś czs temu czytałem ,że tak. Zostane sobie cieciem. Nie wiem w sumie, może to jakieś żart są ,bo to niemożliwe,żeby tacy porypani mogli być ludzie. A o przodowniku jeszcze chciałem napisać. Narzekał też na zarobki- niskie, no niskie, ogolnie w Polsce są niskie. Pytam się go- co byś zrobił jakbyś był właścicielem takiej firmy. No przedewszystkim dałby wszystkim podwyżkę- kilkadziesiąt procent hahahah To bardzo miłe, ale średnio rozsądne. To tak jakby miał po sklepach chodzić i szukac gdzie drożej będzie, kilkadziesiąt procent. To kosmita - na bank. Liczyłem sobie dni do cywila hahah Robię do urlopu i spadam z tego przybytku. Przodownik będzie się miał okazję wykazać, wszystkie detale będą dla niego. Jak pobije jakiś rekord to pójdzie do domu i powie- wiesz kochanie, pobiłem rekord w szlifowaniu detali, a żona odpowie- mój ty bohaterze z doliny muminków. Hahahah. Dużo się w tym zakładzie dziwnych rzeczy działo, ale teraz to już przybrało formę jakąś mocno nienormalną, dlatego trzeba sie ewakuować. Od jutra zaczynam się rozglądać za posadą ciecia. Ta robota będzie miała sens.

88888888 : :
cze 02 2014 ULA
Komentarze: 0

Pojechałem pograc sobie jak w każdy wtorek na trąbce, wchodze sobie do sali w której zawsze gramy, a tam stoi dziewczyna . Blondynka. Pomyślałem ,że to saksofonistka o której wcześniej opowiadał ktoś z orkiestry. Powiedziałem tylko dzień dobry, bo zaskoczyła mnie ta sytuacja, wiem powinienem się przedstawić, podać dłoń, ale nieczęsto wcześniej spotykałem długowłose blondynki na salach prób orkiestr w których grałem.  Okazało się że w futerale nie znajduje się saksofon,tylko trąbka. To już byłem wtedy w szoku. Przyszedł później koleżka, przedstawił się, ale mam wrażenie ,ze nie musiał, bo chyba dobrze się znają. Powiedział ,ze ma na imie Grzesiek , to ja dodałem ,że ja też i dowiedzieliśmy sie że blondynka ma na imię Ula. Trochę porozmawialiśmy , tak ogólnie o orkiestrze, zapytała co gramy, ilu trębaczy. Dowiedziałem się ,że gra rok czasu. I w sumie całkiem miło się nam rozmawiało i później grało.Gdzieś tam kątem ucha usłyszałem ,że jest fotografikiem i ma studio fotograficzne w miejscowości w której, graliśmy. Padło takie stwierdzenie- mieszkam tu od zawsze, też czasami używam takich słów. Zaraz po powrocie do domu, jeszcze nie , ale już następnego dnia, oddałem się poszukiwaniom, Uli w necie. Nie było trudno, bo nie miało być, wszystkie potrzebne informacje były podane na sali prób. Znalazłem profile na kilku portalach społecznościowych. Zdjęcia z fejsa mnie zaczarowały. Jedno taki profilem-tak jak na sali prób. Drugie takie z czarującymi oczami. W to z oczami to wpatrywałem się godzinami. Po użyciu pewnej używki i wypiciu kilku browarków to tak nad ranem wydawało mi się , że puściła do mnie oko hahahah. Można się zaczarować zdjęciem , tzn. ja tak mam. Na kolejnej próbie, Ula była jednak jakaś obrażona na mnie- to przez to ,że tak się zachowałem w ten pierwszy dzień chyba- myślałem. Patrzyła na mnie tak jakoś, w sumie to ja tak chyba patrzyłem na nią w ten pierwszy dzień. Jakiś czas wcześniej byłem u takich swoich znajomych i oni użyli kiedyś takiego zwrotu- dziewczyna z domem hahah, na drugiej próbie chyba któryś z koleżków zaczął nagle mówić ,że Ula ma własny dom, no i tak skojarzyłem te fakty, bo ci znajomi to już wcześniej się angażowali w różne takie akcje. Powiedziałem im,że pojawiła się taka osoba, ale że wcale na mnie uwagi nie zwraca, no i na następnej próbie już nie patrzyła na mnie krzywo. Hahah. Po kilku dniach zastanawiania się postanowiłem wysłać zaproszenie na fejsie, no i się zaczęło. Zwroty i słowa które już wcześniej słyszałem. Wiedziałem już praktycznie od początku, że to nie Ula  rozmawia ze mna na fejsie, tylko Ty, ale było to wszystko zorganizowane tak, że praktycznie nie mogę mieć pewności, bo może zadzwonić telefon i będę rozmawiał z Ulą, która będzie mówić o tym o czym Ty pisałaś i odwrotnie Ty możesz pisać o tym o czym Ula mówi. Ale spoko, niech tak będzie, nie wiem co się wydarzy, ale chętnie sie przekonam. Ula to taka moja bratnia dusza, no ale jak sie o kimś wie wszystko, to nietrudno bratnią duszę wymyślić. Bo nie wierzę ,że tak naprawdę Ula jest dokładnie taka. Gramy sobie na trąbkach, miło spędzam czas, trochę się tak oswajam z różnymi sytuacjami. Taka jakby tresura hahah Jestem układany, tresowany, jest wesoło. Na początku myślałem, że Ula jest ,zoną koleżki waltornisty, myślałem też ,że sama grała kiedyś na waltorni i w sumie chyba grała, bo jak zapytałem to mzaraz zmieniła temat, uciekła ze wzrokiem . Nie umie kłamać chyba, albo tak miało być, żeby wzrosło napięcie. Chyba udawała ,ze nie umie, żebym myślał, o tym ,że nie umie. To jest taka gra, żebym się stresował, ale ja już jestem spokojny. Myślę ,że to żona koleżki, który biega, ale wcześniej myślałem ,że to żona strazaka, strażnika hahah.  Spoko, gramy sobie i jest fajnie, na zdjęcie już patrzę tylko Twoje. Ciekawe co się jeszcze wydarzy. Dobrze ,że na tej trąbce zacząłem grać, dużo się dzieje, trochę przez rok byłem zakręcony, ale już doszedłem do siebie i zobaczymy co będzie dalej. Ula biega, ja tez zacząłem, jeździ na rolkach, też miałem w planach i już zaczęliśmy jeździć z małolatem. Ma ciekawą pracę, którą lubi. Też chciałbym mieć taką ,ąle to już się nie uda. Chociaż w sumie to ja nawet lubię swoją robotę , co może być śmieszne dla kogoś. Nie wiem jak to wytłumaczyć. Jutro też gramy, może coś jeszcze kiedyś napiszę o naszym graniu.

88888888 : :